niedziela, 21 kwietnia 2013

Rozdział 3

*perspektywa Marici*

Weszłyśmy do wąskiego białego korytarza ,na końcu znajdowały się schody i po lewej oraz po prawej stronie drzwi.
-Wow-tylko tyle powiedziałam rozglądając się uważnie po pomieszczeniu.Ściany były białe,na początku korytarza stałą mała kremowa półka na buty,a kawałek dalej duża szafa,z lusterm i wieszakami.Cała była kremowa,a tylko drzwi brązowe.Wszystko wygłądało świetnie.
-Haha. Chodźcie pokaże wam kuchnie-powiedziała rozbawiona naszym zachowaniem Veronii.Posłusznie poszłyśmy za nią.Skręciłyśmy w drzwi po prawej.Okazało się że był to króciutki korytarz gdzie po prawej stronie były drzwi prowadzące do kuchni,na prosto łazienka.w Wnioskuje to po tym że przez otwarte drzwi widziałam pralkę.Po lewo były zamknięte drzwi.
-Tu jest śpiżarnia-powiedziała Cart wskazując na zamknięty pokój.-Na prosto łazienka ,a tu kuchnia-oznajmiła w chodząc do pomieszczenia z żółtymi ścianami.Jedna ściana była cała "zarośnięta" tak zwaną meblościanką.Drzwiczki szafek jasno brązowe,a obramowanie ciemniejsze(TU)Na środku była wyspa,a na niej płyta indukcyjna i zlew. Po drugiej stronie kuchni był mały stolik na 6 osób.Rozejrzałyśmy się dokładnie.
-Chodźcie dalej- powiedziała gospodyni domu i machnęła ręką ,w geście abyśmy poszły za nią. Otwarła zamknięte na klucz drzwi i weszłyśmy do jadalni.Pomieszczenie było bardzo duże.Na środku był stół na 12 osób,obok wejścia po lewej stronie  kominek,a po prawej na całej długości ściany ciemno brązowe meble.Ściany miały beżowy kolor.Całą ściane za stołem pokrywały okna i drzwi na rozległy ogród z basenem.Wyszłyśmy z pomieszczenia i poszyłyśmy na górę.Był to salon z telewizorem i 6 innych pokoi.
-To są wasze sypialnie ,a to łazienka-pokazała Carter- a to mój pokój-powiedziała i weszła w jedne z drzwi.Pod ściną stałą sofa,a przednią stolik z laptopem.W rogu stała mała komoda ,a na niej mały telewizorek.Veronii miła w swoim pokoju łazienkę,balkon i schody.
-Dokąd prowadzą te schody?-spytałam niepewnie.
-Do góry jest moje łóżko i szafa z ubraniami.-oznajmiła z uśmiechem właścicielka  domu.
-Wybierzcie sobie pokoje-
Ja zajęłam pokój obok Roxy i naprzeciwko Veronii.Po drugiej stronie pokoju Roxy była Mary-Kate, a naprzeciwko niej Nicolle.Nasze pokoje były bardzo podobne.Trochę mniejsze od pokoju Veronii. W skład wyposażenie wchodziły:łóżko,sofa,mały stolik,biurko i szafa.Zachwycone domem zeszłyśmy do kuchni gdzie kolacje przygotowywała Veronii.

Dwa lata później(teraz) 
*perspektywa Veronii* 

Dziewczyny zamieszkały ze mną.Marica i Roxy od razu po opuszczeniu domu dziecka,a Nicoll i Mary-Kate po ubłaganiu rodziców.
-Pośpieszcie się!-krzyknęłam stojąc ubrana przy dzwiach.
-Już!Już!Czekaj chwilę-darły się dziewczyny.
-Jeszcze parę chwil i spóźnię się na samolot-burknęłam, spoglądając na zegarek.Po dwóch minutach stały przede mną cztery uśmiechnięte dziewczyny.
-Wy chyba nie chcecie żeby poleciała?-
-Chcemy,chcemy.W końcu nie widziałaś babci,od paru lat-odpowiedziała mi Mar.
-Chodźcie już-powiedziała i wyszłam z domu ,ciągnąc za sobą walizkę.Zamknęłyśmy dom i wsiadłyśmy do auta.Ruszyłyśmy na lotnisko.
-Mam do was parę spraw-zaczęłam w samochodzie-po pierwsze: nie rozwalcie mi auta tak jak ostatnio-kiedy  dałam samochód dziewczynom,wracając z imprezy zderzyły się z latarnią.
-Dobrze,dobrze , a druga sprawa?-powiedziała ledwo powstrzymując śmiech Smile.
-Nie wchodźcie do mojego pokoju!-powiedziałam parkując samochód pod lotniskiem.Wysłyśmy z auta i się pożegnałyśmy dałam dziewczyną kluczyki i poszłam na odpowiedzi terminal.Leciałam do Irlandii do babci.Oddałam bagaż i poszłam na pokład samolotu.Kiedy już zajęłam wolne miejsce i chciałam włożyć w uszy  słuchawki podszed do mnie uśmiechnięty blondyn.
-Przepraszam czy to miejsce jest wolne?-wskazał palcem na miejsce obok mnie.Twierdząco pokiwałam głową.
---------------------------------
I jest następny rozdział.
Przepraszam że tak długo.
Następny rozdział na 2-4 dni.
Czytasz=komentujesz.
A i jeszcze zapraszam na mojego
 i mojej przyjaciółki Twittera.
Mój: @Veronii1D
Przyjaciółki: @Wikson_1D



  
   
          

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz